Oglądałem z nim już kilka filmów: Lęk pierwotny, Hachiko, jakiś tam jeszcze w duecie z Lopez, ale nie pamiętam tytułu i jedyne co mogę stwierdzić to gdyby ze scen wyciąć Nortona, psa i Lopez a zostawić Richarda, który mówi swoje kwestie, to nie odróżniłbym z którego to filmu. Gość ma wiecznie jedną minę, zawsze mówi w taki sam sposób, gestykuluje zawsze tak samo, chodzi zawsze tak samo. W każdym filmie jest nikim innym tylko po prostu sobą mówiącym różne kwestie. Zero charyzmy, nigdy nie widzę wykreowanej postaci tylko po prostu jego mówiącego naturalnie swoje kwestie. Żadna jego postać nie ma własnego charakteru, to po prostu Gere. Karolak wśród hollywoodzkich aktorów.