Recenzja filmu

Uciekająca panna młoda (1999)
Garry Marshall
Julia Roberts
Richard Gere

Uciekająca Pretty Woman

Od zarania dziejów kinematografii towarzyszyła plaga, epidemia zwana... sequelem. Który z kinomanów pomyślałby, że może być coś gorszego? Moje ostatnie badania dowodzą jednak, że jest zjawisko
Od zarania dziejów kinematografii towarzyszyła plaga, epidemia zwana... sequelem. Który z kinomanów pomyślałby, że może być coś gorszego? Moje ostatnie badania dowodzą jednak, że jest zjawisko jeszcze bardziej przerażające! Czym ono jest? Przedstawiam państwu... Taśmowo Produkowane Komedie Romantyczne! Jest to zjawisko zaiste zatrważające! Legenda głosi, że na świecie istnieje tylko dziesięć oryginalnych scenariuszy filmów romantycznych, a cała reszta jest efektem przepuszczenia ich przez sokowirówkę. Z otrzymanej masy są formowane kolejne tanie historyki o biednych pokojówka, sprzątaczkach oraz kucharkach, do których uśmiechnął się los pod postacią bogatego kawalera, który poszukuje swej drogi w życiu. Ostatnio, w ramach badań miałem okazję zobaczyć jedną produkcję, reprezentującą wspomniany gatunek. Wybór padł na "Uciekającą pannę młodą", gdyż tylko w nią byłem chwilowo wyposażony. Już okładka zwiastowała nadchodzącą tragedię - w roli głównej: Richard Gere i Julia Roberts. Co więcej, reżyserem jest twórca "Pretty Woman" - Garry Marshal, wyraźnie będący specem w swej branży. Ale postanowiłem podejść do filmu profesjonalnie, jak na naukowca przystało i odsunąć uprzedzenia na bok... na próżno. Fabuła jest niezwykle standardowa. Ike Graham (Richard Gere), rozwiedziony dziennikarz, wyjeżdża na prowincję, by napisać artykuł o Maggie (Julia Roberts), która swą złą sławę zyskała, uciekając trzy razy z wesela. Co więcej, ten artykuł jest jedynym sposobem na uratowanie jego kariery, która niebawem może dobiec końca. Jak się okazuje, Maggie jest zaręczona po raz czwarty i niedługo ma się odbyć ślub. Wszystkie plany zostają jednak pomieszane przez pojawienie się niezwykle elokwentnego Ike'a. Co z tego wyniknie? Wiadomo... Cała ta sztampa niestety dosięgła również aktorów. Bardzo szanuję Gere'a za role w takich filmach, jak "Przepowiednia". Może z tego powodu mój zawód, jaki przeżyłem, oglądając ten film, był jeszcze większy. Spójrzmy prawdzie w oczy - komedia romantyczna nie jest filmem, w którym można zabłysnąć aktorsko (oczywiście z pewnymi, chwalebnymi wyjątkami). Jego kreacja jest bardzo mdła i nieciekawa. To samo tyczy się zresztą Julii Roberts, której rola jest niemal bliźniaczo podobna do tej z "Pretty Woman" - zagubiona młoda piękność, która wbrew przeciwnościom losu, odnajduje miłość swego życia. Mimo tych wszystkich wad jest jedna strona filmu, która zasługuje na pochwałę. Mianowicie jest nią muzyka. Prawie wszystkie kawałki użyte w filmie, to przeboje z lat 70., 80. i 90., co bardzo pozytywnie wpływa na odbiór tej produkcji. Uważam, że wykupienie licencji na te kawałki, to był naprawdę dobry ruch. Natomiast muzyki skomponowanej na potrzeby filmu nie było zbyt wiele i nie można nic o niej napisać. Cóż, trzeba przyznać, że jest to kolejna produkcja, którą można obejrzeć, gdy akurat nie ma nic innego. Jej największym plusem jest to, że nie zmusza do myślenia podczas oglądania, a wiadomo, że każdy człowiek potrzebuje czasem wytchnienia od wysiłku intelektualnego. Choć jeśli tak na to spojrzeć, to wydaje mi się, że jest wiele lepszych tytułów niż "Uciekająca panna młoda", przy których można się bawić znacznie lepiej.
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Już od długiego czasu słyszę ciągłe narzekanie na komedie romantyczne. A to, że infantylne,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones